WYBIERZ ĆWICZENIE  CZŁOWIEK, KTÓRY PRÓBOWAŁ ZATRZYMAĆ HOLOKAUST  TRZY PYTANIA  



Pomnik Jana Karskiego w Warszawie, Wikimedia

CZŁOWIEK, KTÓRY PRÓBOWAŁ ZATRZYMAĆ HOLOKAUST

Jan Karski, kurier i emisariusz Polskiego Państwa Podziemnego, dwukrotnie przewoził na Zachód informacje o sytuacji Żydów w okupowanej Polsce. Wejdźcie na stronę portalu Polscy Sprawiedliwi https://sprawiedliwi.org.pl/ i przeczytajcie o jego misjach, a następnie wykonajcie dwa zadania. Możecie sięgnąć także do innych materiałów dostępnych w internecie. 

  1. Po przeczytaniu tekstów niech każdy z was zapisze na tablicy pod nazwiskiem Jana Karskiego, jakie podjął działania, by ratować Żydów, a pod nazwiskami: Władysława Sikorskiego (premier RP na uchodźctwie), Anthony Edena (minister spraw zagranicznych Wlk. Brytanii), Franklina Dylano Roosvelta (prezydent St. Zjednoczonych), Szmula Zygielbojma (działacz organizacji żydowskiej Bund, członek Rady Narodowej RP w Londynie) - jaka była reakcja członków rządu RP na uchodźctwie, polityków Wielkiej Brytanii i USA oraz przedstawicieli organizacji żydowskich po wysłuchaniu jego raportu.
  2. Jan Karski po latach stwierdził: „Nie mogę powiedzieć, że dzięki mim podróżom i relacjom wojna skończyła się bodaj o pięć minut wcześniej. Dostarczyłem na Zachód informacje o rozmiarach Holokaustu, ale nikt się tym nie przejął. Politycy i wojskowi nie mieli czasu zajmować się zbrodniami na Żydach. Chcieli wygrać wojnę nie przy pomocy partyzantów, ale swoich czołgów i samolotów” (z rozmowy z dziennikarzem Stanisławem M. Jankowskim, autorem biografii „Karski. Raporty tajnego emisariusza”). Wspólnie zastanówcie się, jaki mogły być przyczyny takich reakcji.

 

Jan Karski (wł. Jan Kozielski) ur. 24 kwietnia 1914 w Łodzi, zm. 13 lipca 2000 r. w Waszyngtonie; w latach 1939-1945 emisariusz Polskiego Państwa Podziemnego, za swoje wojenne i powojenne zasługi został wielokrotnie uhonorowany, m.in. Orderem Orła Białego i tytułem Sprawiedliwego wśród Narodów Świata.

Ukończył Wydział Prawa i Dyplomacji na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie (1931-1935). Znał płynnie trzy języki: angielski, francuski i niemiecki i miał doskonałą pamięć. W roku 1939 został przyjęty do służby dyplomatycznej w polskim MSZ. Podczas kampanii wrześniowej dostał się do niewoli sowieckiej k. Tarnopola. Po ucieczce i dotarciu do Warszawy przystępuje w listopadzie 1939 do konspiracji w Centralnym Komitecie Organizacji Niepodległościowych. W styczniu 1940 r. podejmuje pierwszą misję dyplomatyczną do Paryża, do rządu gen. Sikorskiego we Francji. Po powrocie do kraju, w maju przekazuje organizacji plany Państwa Podziemnego. Podczas drugiej misji do Francji w czerwcu 1940 r. zostaje aresztowany na terenie Słowacji. Po torturach i próbie samobójczej w celi gestapo, został przewieziony do szpitala więziennego w Nowym Sączu, skąd uwolnili go żołnierze ZWZ. W październiku 1942 roku podejmuje kolejną misję kurierską, do Londynu. Przed wyjazdem spotyka się z przedstawicielami organizacji żydowskich oraz wchodzi do getta w Warszawie oraz do obozu w Izbicy Lubelskiej, aby móc powiadomić przywódców państw zachodnich o dokonywającej się Zagładzie Żydów (rozmawiał m.in. z prezydentem USA Franklinem D. Rooseveltem). Jego raport nie przyniósł jednak oczekiwanych rezultatów. Po wojnie wykładał historię dyplomacji na Uniwersytecie w Georgetown w Waszyngtonie.


TRZY PYTANIA

W okresie wojny w Kosowie Fundacja Kultury Chrześcijańskiej „Znak” zwróciła się do młodych ludzi z prośbą o refleksję nad tragedią Auschwitz, Kołymy i Kosowa. Poproszono ich, by udzielili odpowiedzi na trzy pytania: Dlaczego Auschwitz? Dlaczego Kołyma? Dlaczego Kosowo? oraz przedstawienie swoich odpowiedzi w formie listu do przyjaciela. Z wypowiedzi konkursowych wybraliśmy fragmenty trzech listów.

A teraz zastanów się, co ty odpowiedziałbyś/odpowiedziałabyś na takie trzy pytania: Dlaczego Irpień? Dlaczego Mariupol? Dlaczego Bucza? Co byś napisał/napisała o ogromnej tragedii w Ukrainie swojej koleżance lub koledze? Opracuj w punktach plan swojej wypowiedzi.

 

List Marcina

Drogi Rafale!

Czy wiesz, że to może ostatnia nasza korespondencja? Według Nostradamusa, już za kilka tygodni ma nastąpić koniec świata. Kiedy obejrzy się wieczorne „Wiadomości” rzeczywiście można odnieść wrażenie, że ludzkość z całą premedytacją dąży do samozagłady. To, co się dzieje na terenie byłej Jugosławii, nie nastraja optymistycznie.

Dlaczego człowiek jest zdolny do popełnienia tak okrutnych i bezsensownych zbrodni na drugim człowieku? Dlaczego wybuchają nowe wojny?

Teraz jesteśmy tylko bezradnymi świadkami wydarzeń w Kosowie; nie mamy jednak żadnych gwarancji, że podobny konflikt nie wydarzy się i u nas. Czy kilkanaście lat temu można było się spodziewać fali mordów, okrucieństw i gwałtów na Bałkanach? Dla pokolenia moich rodziców Jugosławia była, niemal jak Zachodnia Europa, oazą wolności i dobrobytu; dziś jest symbolem bezprawia, ludobójstwa, zniszczenia.

Nikt nie jest już bezpieczny w dzisiejszym, oszalałym świecie. Ludzka głupota i nienawiść mogą sprowokować wybuch wojny w najmniej oczekiwanym miejscu i czasie, w każdym miejscu naszego globu. Nie ufajmy naiwnie, że dobro zwycięży, a zło zostanie pokonane i nasza cywilizowana, kulturalna, jednocząca się Europa będzie spokojna i bezpieczna. Przykład Kosowa świadczy o tym, że ludzkość nie wyciągnęła z historii żadnych wniosków i szybko zapomniała o tragicznych doświadczeniach II wojny światowej – o Oświęcimiu, Kołymie, ludobójstwie.

 

List Karola

Drogi Przyjacielu!

Wczoraj dowiedziałem się, że okradziono mojego kolegę. Wczesnym popołudniem w centrum dużego miasta podeszli do niego dwaj niewiele starsi chłopcy. Zażądali portfela i zegarka. Zagrozili, że jeśli ich nie posłucha, użyją siły.

Mój kolega był bardzo zaskoczony i przestraszony. Oddał im, co chcieli, obawiając się o swoje zdrowie i życie. Jest spokojnym chłopakiem, wychowanym w rodzinnej atmosferze. Długo nie mógł się uspokoić. Zadawał sobie i rodzicom pytanie, czy nie powinien zareagować inaczej. Denerwował się tym, że nigdzie w pobliżu nie było policjanta, do którego mógłby się zwrócić o pomoc. Przechodnie zaś jedynie przyspieszali kroku i udawali, że niczego nie widzą.

Jestem bardzo poruszony tym zdarzeniem. Po prostu boję się, bo już nigdzie nie można czuć się bezpiecznie. Kiedy spacerujesz spokojnie po mieście, nie wiesz, czy ktoś Cię nie okradnie, nie pobije lub nie zechce zabić. To przerażająca prawda...

Często oglądam „Wiadomości” telewizyjne. Od jakiegoś czasu często pojawia się tam temat przemocy. Mówi się o konfliktach religijnych, to o wojnach etnicznych. Postać z ekranu informuje nas, że „dwóch licealistów zastrzeliło kilkunastu uczniów i nauczycieli w swojej szkole”, że „serbscy żołnierze mordują uciekinierów z Kosowa”, albo że „czterdziestoletni mężczyzna zabił nożem dziecko przechodzącej kobiety”. To samo znajdziemy w prasie. Nagłówki gazet podają: „Znaleziono ciało zaginionej dziewczynki”, „Kawiarnie miejscem porachunków dwóch gangów” itd.

Zaczynam odnosić wrażenie, że na każdym kroku rozgrywa się jakaś tragedia. Przemoc goni przemoc. Te sytuacje mrożą krew w żyłach, napawają odrazą i przerażeniem.

 

List Anny

Kochana Weroniko!

Mam nadzieję, że wybaczysz mi, jeśli pominę powitalne formalności. Nie jestem w nastroju do zadawania uprzejmych pytań o zdrowie Twojej licznej rodziny i o pogodę w Krakowie, zwłaszcza że to ostatnie mogę zawsze sprawdzić w telewizji. Pragnę Ci o czymś opowiedzieć.

Kilka dni temu miałam dziwny sen. Szłam w nim szeroką aleją, ciągnącą się bez końca. Wzdłuż alei stały pomniki... Przynajmniej tak wyglądały. Wiesz, że nie znam się na budownictwie czy sztuce - zakwalifikuj problem pomników, jak chcesz. Były one różnej wielkości i kształtu. Zauważyłam też dziwną zależność. W miarę jak je mijałam, pomniki zmieniały swój wygląd – od bardzo starych, poprzez niezbyt wiekowe, aż do wyglądających na nowe. Na wszystkich widniały jakieś napisy. Próbowałam je odszyfrować. W kilku wypadkach udało mi się to. „AUSCHWITZ” – głosił jeden z napisów, „KOŁYMA” – wieścił kolejny. Na następnym pomniku, chyba najnowszym, bez trudu przeczytałam „KOSOWO”. Na ostatnim pomniku napisu nie było.

Tkwiłam w miejscu bez ruchu, przyglądając się gładkiej kamiennej płycie. Nagle poczułam, że ktoś wkłada mi do ręki dłuto. Odwróciłam się i zobaczyłam starszą kobietę, która uśmiechała się do mnie.

– Kim ty jesteś? – spytałam.

Wciąż tak samo uśmiechnięta, podeszła bliżej, a wtedy w jej oczach ujrzałam odpowiedź:

– Historia.